Polacy przeciw imigrantom - manifestacja, Bochnia
Na rynku w Bochni odbyła się manifestacja przeciw przyjęciu do naszego kraju imigrantów islamskich. Zrozumiałe jest, że katolicy nie chcą nikogo kto będzie zagrażać naszym chrześcijańskim korzeniom i wartościom.
Ale do chrześcijańskich wartości należy również ratowanie przed gwałtem tych, którzy są zagrożeni utratą życia z powodu obrony tych wartości. - I tu jakoś nie widać podobnego entuzjazmu i zaangażowania, aby przyjąć prześladowanych syryjskich chrześcijan – czyli braci. Zdecydowanych działań (nie licząc deklaracji) brakuje – o dziwo - nawet ze strony kościoła, choć holokaust tych chrześcijan rozgrywa się dosłownie na naszych oczach.
Wszyscy wiemy czego nauczał Jezus – ale tego nie robimy. Dlaczego? Może po prostu jesteśmy chrześcijanami tylko z nazwy? Co chrześcijaństwo, którego tak zawzięcie bronimy znaczy w naszej praktyce codziennej? Skoro tylko udajemy wiarę – to tamci, z Syrii, którzy za wiarę giną – nie są naszymi braćmi. Po co więc ich ratować? ...Brakuje racjonalnej motywacji.
Kilka miesięcy przed najazdem hord muzułmańskich na Europę chrześcijańska Fundacja Estera znalazła fundusze (głównie zagraniczne) i szukała miejsca w prywatnych domach, kościołach, parafiach itp. aby sprowadzić do Polski 1500 zarzynanych w Syrii chrześcijan. Mimo usilnych, wielomiesięcznych starań – „szału” nie było; uratowano zaledwie ok. 150 osób. Na przeszkodzie stanęły opieszałość rządu (Ewy Kopacz) ale i gnuśność mieszkańców „katolickiego kraju”. Przypuszczam, że gdyby chodziło np. o ratowanie zagrożonych fok lub żab (jak w Dolinie Rospudy) rozgłos, poruszenie i efekty byłyby dużo większe. Ale żab raczej nie ratują chrześcijanie, lecz wyznawcy innej „religii” (nie nazywanej tym słowem).
Czas na przebudzenie religijne tego martwego duchowo kraju! - Czyżby mieli tego dokonać brutalnie „ludzie mocnej wiary”? Ich bogiem jest Allach, a naszym: pieniądz, przyjemność i wygoda. Założyciel chrześcijaństwa powiedział: „...byłem wygnańcem, a nie przyjęliście Mnie...”
- Więc teraz będziemy zmuszeni przyjąć innych, brutalnych „wygnańców”.